sobota, 25 października 2014

Ciężki tydzień.

Wybaczcie mi urwanie wyzwania w połowie jego trwania i chwilową ciszę na blogu. Ostatni tydzień był dla mnie ciężki, wiązał się z odejściem bardzo bliskiej mi osoby i odebrał mi chwilowo entuzjazm i siły do nadprogramowych wysiłków. Obiecuję jednak, że postaram się stanąć na nogi, na warsztacie obiecana filcowa kolekcja- i nie tylko. Więcej już niebawem.

środa, 15 października 2014

Ja- najkrótszy post w historii bloga.

-Nie żeby nie było o czym (o kim) pisać- rzekła nieskromnie. 

Zgodnie z tytułem- choć raz postąpię zgodnie z instrukcjami Uli i po prostu pokażę Wam zdjęcie. Zresztą.. mam sporo notatek do ogarnięcia, a za godzinę muszę biec na fitness. ;) Tak więc dziś w rolach głównych: JA. Oba zdjęcia z Muzeum Watykańskiego w Rzymie. 


wtorek, 14 października 2014

Osoba, która mnie inspiruje- Aga Sobel.

Kiedy zobaczyłam ten temat dwa dni temu na blogu Uli pomyślałam, że będę miała z nim straszny problem- jest tyle osób, które mnie inspirują, że byłam pewna, iż nie dam rady się zdecydować. Dziś, kiedy usiadłam do komputera nagle miałam pustkę w głowie- owszem inspiruje mnie wiele osób. Studnią inspiracji bez dna są inne blogerki (o niektórych z wielu pisałam tutaj), moja rodzina, bliżsi przyjaciele i dalsi znajomi, a także osoby, których nie miałam przyjemności poznać- jak papież Jan Paweł II, X. Jan Twardowski, Wisława Szymborska, czy wiele, wiele innych.

Zdjęcia pochodzą z bloga Agnieszki www.sopelka-art.blogspot.com
Mimo to, postanowiłam dziś napisać o Agnieszce- również blogerce, na której stronę wpadłam rok temu zupełnie przypadkowo- szukając informacji o metal clay. Choć z początku rzuciłam okiem tylko na jeden post- to co przeczytałam, dodało mi wiary w swoje marzenia i skłoniło do ich realizacji. Poleciałam wtedy do Stormu kupić opakowanie gliny, której nie trzeba wypalać. W poście na który trafiłam Aga akurat chwaliła się swoimi osiągnięciami w konkursach m.in pierwszym miejscem w Metal Clay Europe Challange. Napisała "Te nagrody mają dla mnie ogromne znaczenie, tym większe, że zdaję sobie sprawę z tego, że ciągle jestem na początku mojej biżuteryjnej drogi (nie minęły nawet dwa lata od dnia, w którym po raz pierwszy przeczytałam nazwę "metal clay"). " Postanowiłam ćwiczyć lepienie drobnych form, mimo tego, że wiedziałam, że z pewnością minie jeszcze rok, dwa czy trzy zanim spróbuję swoich sił w metal clay. Teraz, kiedy bliżej mnie jest perspektywa zajęć z ceramiki- jeszcze niecierpliwiej podskakuję na myśl o możliwości wypalania własnej biżuterii.

A kto Was inspiruje? Może rodzina, przyjaciele, inne blogerki, czy celebryci? Koniecznie dajcie znać. ;)

poniedziałek, 13 października 2014

Lista moich ulubionych słów- nowe wyzwanie Uli!

Nowy miesiąc- nowe wyzwanie Uli! Tym razem tematy znów rzucają wyzwanie, skłaniają do obnażenia się choć trochę, przedstawienia nieznanej Wam strony znajomych blogerów. Dzisiejszym tematem wyzwania są nasze ulubione słowa. Prawdę mówiąc nie mam raczej ulubionych słów- lubię kiedy szeleszczą, chroboczą jak chrabąszcze w Szczebrzeszynie albo warczą słynnym polskim 'rrrrr', którego brak w innych językach. ;) Słowa mają dla mnie szczególne znaczenie w 'zlepkach'- zdaniach, powiedzonkach, wyznaniach- wtedy nabierają mocy i uczucia. Uwielbiam słowa w piosenkach, cytatach czy wierszach i to na nich się dziś skupię.

Zacznę jednak od najważniejszego (myślę, że dla każdego) zlepku "Kocham Cię", które ma szczególne miejsce w moim sercu i.. na tablicy korkowej. ;) W tym wypadku w formie wyznania wypisanego przez mojego K., umocowane obok jego zdjęcia z dzieciństwa (kazał mi na nie nałożyć cenzurę jak w programach o kryminalistach, mam nadzieję, że wystarczy mu fakt, że lampa w nim rozbłysła. Buziaki jeśli czytasz to z Bydgoszczy Kochany ;)) 
  

Kocham słowa za to, że potrafią dać nam porządnego kopa motywacji, czy energii. Dla mnie szczególnie ważne są dwa cytaty z dwóch różnych źródeł- pierwszy z nich widzicie poniżej, jak i powyżej na tablicy korkowej, wykaligrafowany pewnego na prawdę anemicznego dnia, gdy zamiast uczyć się jak na 'porządną uczennicę' przystało, poświęciłam multum czasu na oglądanie Glee. Są to słowa Kurta wypowiedziane do Reachel, gdy ich nadzieja na dostania się na wymarzone studia zaczęła drastycznie się zmniejszać w obliczu konkurowania z innymi kandydatami, którzy choć mieli lata wprawy, okazali się zbyt pewni siebie i może ciut za mało ambitni. ;))


Drugi cytat ciągle czeka na realizacje i umieszczenie na tablicy, teraz gdy wylądowałam pośród ludzi z pokończonymi szkołami plastycznymi, czy na piętnastym z rzędu kierunku studiów- miewam wrażenie, że na starcie jestem na straconej pozycji. Wtedy przypominam sobie poniższy cytat z "Niezgodnej" (polecam film ;)), który w wolnym tłumaczeniu oznacza: "-Jestem najsłabsza. -Więc będziesz tą, która poczyni największe postępy."

“-I’m the weakest one.
-So you will be the one most improved.”

W taki sposób zbite z sobą słowa sprawiają, że choćby łzy ciurem z oczu leciały- zaciskam pięści, biorę się w garść i zabieram do roboty z zdwojoną energią (lub jakąkolwiek jej ilością pozwalającą zwlec się z łóżka

Jestem również zagorzałą fanką (choć nie do końca to określenie tu pasuje) poezji X. Twardowskiego. Kiedy życie rzuca kłody pod nogi, myślę:

"Małe nieszczęścia, potrzebne do szczęścia..."

No i jak pisałam wyżej- potężnego kopa energii dają mi odpowiednie słowa z odpowiednim podkładem muzycznym. Ostatnio zdarza mi się słuchać:

Lady Gaga- "Born this way"


Z naciskiem na:
"We are all born superstars" (Wszyscy urodziliśmy się gwiazdami)
"There is nothing wrong with oving who you are, cause He made you perfect babe" (Nie ma nic złego w kochaniu samej siebie, bo On uczynił Cię idealną.)
"I'm beautiful in my way, cause God makes no mistakes." (Jestem piękna, jedyna w swoim rodzaju, bo Bóg nie popełnia błędów)
"Wheter life's disabilities left you outcas, bullied or teased, rejoice and love yourself today, cause baby you were born this way" (Niezależnie od tego czy życiowe problemy sprawiły, że jesteś dręczony, drażniony czy odrzucony- raduj się i kochaj się, ponieważ właśnie taki się urodziłeś.)
"I was born to survive" (Urodziłam się aby przetrwać)

Goo Goo Dolls-"Iris" 


"You're the closest to heaven that I'll ever be" (Jesteś najbliższą namiastką Nieba, którą kiedykolwiek otrzymam)
"When everything is made to be broken- I just want you to know who I'm." (Gdy wszystko skazane jest na niepowodzenie, chcę po prostu być dobrze mnie znał)
"When everything feels like movies- you bleed just to know you're alive." (Kiedy wszystko wydaje się być nierealne, krwawisz tylko po to aby zdawać sobie sprawę, że żyjesz)

Coldplay - The Scientist


Ta piosenka po prostu w całości sprawia, że mam dreszcze, a oczy mi się szklą.

Jak to się dzieje, że nawet z tak prostego tematu potrafię zrobić referat? Jeśli jesteście zmęczeni po całym dniu pracy nie czytajcie tego wszystkiego, ale posłuchajcie chociaż piosenki lub dwóch. :)


czwartek, 9 października 2014

Swarki błyszczą 'po mojemu'!

Uwielbiam wszystkie możliwe kryształki swarovskiego- jedne bardziej, drugie trochę mniej, ale najszczerszą miłością obdarowuję te, które mienią się na wiele różnych kolorów. Do tej pory moim najukochańszym rivoli był Crystal Vitrail, ostatnio jednak zrównał się z nim (a może nawet go przegonił? o zgrozo.) Green Sphinx. Jest to cudowny kryształek z powłoką nakładaną przez firmę niezależną od Swarovskiego- ten kolor jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Uwielbiam różniaste udziwnienia Swarków i najchętniej przygarnęłabym wszystkie. Na razie jednak dumnie noszę na szyi mój Vitrail zaklęty w SuperDuo, które choć są matowe, to jednak metaliczna powłoka dodaje im blasku. ;) 


Zobaczcie jaki on piękny- pod każdym kątem ma inny kolor! Uwielbiam go zarówno gdy jest niemal całkiem zielony jak i gdy mrugają z niego pomarańcze, róże, granaty czy czerwienie. Jak dla mnie to czysta magia. ;)



Do kompletu powstały również drobne sztyfciki, które nie zagłuszają tak delikatnego wisiorka (na odrobinę zbyt szalonej dla niego krawatce, no ale ja oszalałam na jej punkcie;)). 



A Green Sphinx będzie klejnotem koronnym nowej kolekcji "Polskich Ptaków" i będzie to kolejny 'Mój ci on!', którego za żadne skarby nie oddam. ;)

środa, 1 października 2014

Trzecie życie mrocznego guzika.

Na wyzwanie Kreatywnego Kufra, przeszło pół roku temu powstał wisior Mroczne Cienie, który mogliście zobaczyć TUTAJ. Nie byłam jednak z niego do końca zadowolona i kombinowałam dalej. Baza na której wisiał- była zbyt toporna, krawatka podobnie, kryształki leżały z przerwami, a fioletowy swarovski wcale nie pasował. Tak więc sprułam niemal wszystko, poza samą częścią centralną guzika i zaczęłam kombinować. 


Tym razem kryształki przyszyłam znacznie ściślej, następnie brzeg otoczyłam ażurkiem z Super Duo w dopasowanym kolorze. Dla dodania całej pracy lekkości u dołu zawisły trzy listki- dwa metaliczne, jeden matowy, wszystkie z TOHO 11/0. Wisior zawisł na krawatce w kształcie strzałki, która utrzymuje go na moim ukochanym twisted tubular herringobone na 2 koraliki z dodatkiem Toho 8/0 i FP. 


A poniżej możecie porównać efekt przed i po. Który bardziej się Wam podoba?



Ja byłam bardzo zadowolona z efektu, dorobiłam więc jeszcze małe sztyfciki. ;)





Zaczyna się rok szkolny, przyjemny dreszcz idzie mi po kręgosłupie na samą myśl. Do roboty! :)

A na drugim blogu- GOTUJEMY! Leczo lekarstwem na wszystkie zmartwienia. ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...